- Saide!- Krzyknął Kwest. Blondynka odwróciła się twarzą do niego.
Uśmiechnął się po czym zapytał:- Wiedziałaś gdzieś Tommy’ego?
Recepcjonistka pomyślała przez chwilkę po czym uśmiechnęła się z tylko
sobie znanego powodu.
- Tak, nagrywa z Jude w studiu C…-Poinformowała dźwiękowca, ale
widząc, że już chciał tam iść szybko dodała:- Ale lepiej nie wchodź…Jude
nie jest w humorze Kwest przełknął głośno ślinę mimo przestróg Saide
skierował się do studia C. Spojrzał przez oszklone drzwi i wiedział, że
recepcjonistka nie żartowała. Jude stała za szybą i krzyczała do
Tommy’ego, który nawet nie próbował panować nad sobą. Wyglądali jak
stare i dobre małżeństwo, choć nigdy nie byli parą. Dźwiękowiec nie
wiedział dlaczego. Obydwoje mieli się wyraźnie ku sobie. Jednak Tommy ze
swoją naturą kobieciarza i skłonnością do modelek, z reguły niszczył
każdy związek. A Jude wcale nie była skora do przebaczania.
- CO CI SIĘ ZNOWU NIE PODOBA, QUINCY?- Krzyczała Jude Harrison do
swojego producenta. Oboje już dawno stracili nad sobą panowanie.
- JAK TO CO? OD 2 GODZIN ŚPIEWASZ W KÓŁKO TĄ SAMĄ PIOSENKĘ!- Odszczeknął się producent.
- WIĘC TU MASZ PROBLEM!- Odkrzyknęła Jude tonem człowieka, który
dokonał właśnie jakiegoś przełomowego odkrycia.- NIE PODOBA CI SIĘ, BO
TO PIOSENKA O TOBIE!- Jude miała łzy wściekłości w oczach.
- Jude, musimy teraz o tym rozmawiać?- Zapytał Tommy Quincy dużo
spokojniej. Nie mógł temu zaprzeczyć, ,,Time to be your 21” na pewno
była piosenką, która dawała mu w kość.
- Tak, bo to prawda. Nie chcesz ze mną być, bo jestem dużo młodsza!- Powiedziała już nieco spoko spokojniej. I ciszej.
- To nie tak, Jude…- Zaczął producent, ale nie wiedział co ma
powiedzieć. Dla niego przeszkodą nie był jej wiek, ale to, że chciał jej
oszczędzić namolnych reporterów, którzy jak tylko dowiedzieliby się o
jej związku z nim, wpakowali by się z butami w jej życie.
- A jak? Powiedz mi, proszę… Dlaczego nie chcesz ze mną być?- Ponowiła pytanie, patrząc w niego.
- Nie chcę z Tobą być, bo…- Zaciął się. ,,Bo masz niebieskie oczy…” Nie, to kłamstwo odpada.
- Bo…- Ponagliła go Jude.
- Bo Cię nie kocham!- Kłamał jak z nut. Wiedział, że go za to
znienawidzi. Zresztą on sam już siebie nienawidził. Jude nie umiała
zapanować nad emocjami. Czuła, jakby ktoś wymierzył jej siarczysty
policzek. Nie zważając na nic, wybiegła ze studia i pobiegła przed
siebie. Nie zwracała nawet uwagi na Saide, która widząc zdenerwowaną i
zrozpaczoną siostrę, chciała się dowiedzieć co się stało. Wybiegła z
GMajor. Na dworze padał deszcz. Jej to jednak nie przeszkadzało. Teraz i
tak już długo skrywane łzy popłynęły po jej policzkach mieszając się z
deszczem. Nie obchodziło jej, że co chwilkę robi jej zdjęcie. Miała to w
nosie. Dla niej najważniejsze było to, że chłopak którego kochała
każdą, nawet najmniejszą komórką swojego ciała, powiedział jej, że on
jej nie kocha. Poszła do parku i usiadła pod dębem. Zawsze przychodziła
tu z Tommy’m. Nie miała już sił. Wszystko co wiedziała kojarzyło jej się
z nim. Postanowiła, że o nim zapomni i ułoży sobie życie bez jego
osoby. Jeżeli przyjdzie na to, to zrezygnuje z kariery, tyle, że nie
wiedziała jak to zrobić…
- O nie, teraz przesadził!- powiedziała do siebie Saide idąc w
kierunku studia C. Znalazła tam osobę, której szukała. Tommy Quincy
siedział przy konsoli i co chwilkę poprawiał coś. Widać było, że nie był
skupiony na tym co robi.
- COŚ TY JEJ ZROBIŁ?- Wrzasnęła do niego. Nie zważała na to, że
Darius za chwilkę przyleci zwabiony jej krzykiem. Marzyła tylko o tym,
żeby przywalić temu idiocie, który skrzywdził jej siostrę.
- Odpowiedziałem na pytanie…- Powiedział obojętnie, nie odrywając się od pracy.
- Yhm…Tak…Skoro tylko odpowiedziałeś na pytanie, to powiedz mi
DLACZEGO WYBIEGŁA Z PŁACZEM Z WYTWÓRNI?- Krzyknęła, mimo iż chciała być
spokojna.
- Nie wiem…Nie jestem jej nianią tylko producentem…- Powiedział jakby
to było oczywiste. W rzeczywistości chciał pobiec za nią, przytulić ją i
powiedzieć, że to było kłamstwo. Ale nie mógł, bo zrobiłby coś, czego
nigdy by sobie nie darował. Zrzucił by na jej barki problemy z którymi
on sam czasem nie mógłby sobie poradzić.
- ALE ONA NIE PŁACZE BEZ POWODU? ONA Z REGUŁY W OGÓLE NIE PŁACZE?-
Krzyknęła Saide do chłopaka, który walczył sam ze sobą. Z jednej strony
wiedział, że ona ma rację, ale z drugiej, wiedział, że zrobił to dla
dobra Jude.
- No i w czym problem…będzie lepiej spała…- Powiedział siląc się na obojętny ton.
- JEŻELI COŚ JEJ SIĘ STANIE, TO TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZEZ CIEBIE
IDIOTO!- Krzyknęła i wybiegła ze studia tak jak parę minut wcześniej jej
siostra. A Tommy, siedział pochylony nad konsolą, ocierając łzę
bezsilności, która właśnie spłynęła po jego policzku.
W parku niedaleko wytwórni, Jude Harrison biła się z myślami. Nie
chciała tak zareagować, ale ostatnio za dużo się dzieje. Jej mama
wyjechała w podróż poślubną ze swoim nowym mężem, zerwała z chłopakiem a
na dodatek teraz Tommy. Musiała odreagować, tylko, że nie wiedziała
jak. Najchętniej pojechała by gdzieś, gdzie nikt jej nie znajdzie. Znała
tylko jedno miejsce, które nadawało się do tego. Była to farma. Długo
nie czekając, wróciła pod wytwórnię, wsiadła do swojego samochodu i
pojechała na farmę. Krople deszczu odbijały się od szyb jej auta
wystukując tylko sobie znany rytm. Jude przyszły do głowy słowa
piosenki. Nie mogła się już doczekać, kiedy znajdzie się w domku i
chwyci gitarę. Nie płakała, bo pogodziła się z tą myślą, a może nie była
w stanie już płakać. W końcu zamknęła samochód i weszła po stopniach w
górę. Otworzyła dom i pobiegła na górę po gitarę. Zaczęła grać, a słowa
same zaczęły się układać.
-,,You said I was your everything, You said I was the one, You played
me like a radio, You use to love that I had no shame.”- Śpiewała do
siebie, co jakiś czas zmieniając akordy, które wygrywała na gitarze.
Napisała coś w zeszycie i natychmiast to wykreśliła.-,, Pour my pain
into words, Hold my hand to the flame”. Szło jej całkiem dobrze. Doszła
do refrenu. Nie wiedziała co takiego chce w nim zamieścić. To, że Tommy
ją zranił, że ją okłamał a może to, że nie wie co ona ma teraz zrobić.-
,, Tell me you love me like a star. Tell me you want me where ever you
are, Tell me you breathe me until your last breath. Liar, Liar, oh, Lia,
Liar.”- Po chwili skończyła piosenkę i wyszła na taras. Patrzyła jak
krople deszczu odbijają się od jeziora zostawiając na nim oczka, które
po chwili rozpływały się w wodzie. Założyła kurtkę i wyszła na dwór.
Szła w kierunku jeziora, aby po chwili usiąść na pomoście i rzucać do
wody. Nie chciało jej się wracać do studia, do taty i Saide, chciała
zostać na farmie aż do końca życia, mimo iż wiedziała, że jest to nie
możliwe.
-SAIDE!- Krzyknął Darius do swojej sekretarki.- DO MNIE, JUŻ!- Dodał.
Saide wiedziała, że jest wściekły. Mimo wszystko poszła jednak do jego
biura.
- Tak?- Zapytała będąc lekko zdenerwowaną. Nie wiedziała czego ma się spodziewać.
- GDZIE JEST TWOJA SIOSTRA?- Zapytał bez większych ceregieli. Saide
nie wiedziała co odpowiedzieć. Z jednej strony nie chciała wkopać
Tommy’ego, a z drugiej chciała, żeby zapłacił za to co zrobił jej
siostrze.
- Więc nie wiem gdzie jest Jude, ale wiem dlaczego jej nie ma…-
Powiedziała patrząc na Dariusa jakby chciała, żeby z samego jej wzroku
wyczytał, że chodzi o Tommy’ego.
- W TAKIM RAZIE DLACZEGO JEJ NIE MA?- Wrzeszczał nie spuszczając ani trochę z tonu.
- Więc dziś rano, Jude wybiegła ze studia i z tego co wywnioskowałam z
powodu tego, co powiedział jej Tommy…- Powiedziała głosem tak pełnym
jadu, że Di popatrzył na nią z lekkim niepokojem.
- PRZECIEŻ ONA NIGDY NIE DAŁA SOBĄ TAK DYRYGOWAĆ! TO DO NIEJ NIE PODOBNE!- Krzyknął opuszczając ręce z dezaprobatą.
- No właśnie…Ona też nigdy nie płacze…- Powiedziała Saide patrząc na Dariusa, który jakby już trochę odpuszczał.
- O Czym ty mówisz?- Powiedział już normalnym głosem. Nie dopuszczał
do siebie, że Jude Harrison, dziewczyna, która nie daje sobie poskoczyć,
płakała. - No bo widzisz Di, rano razem z Tommy’m poszli do studia. Po
jakichś dwóch godzinach, Jude wybiegła stamtąd cała roztrzęsiona, z
trudem powstrzymywała łzy…- Opowiedziała mu wszystko. Darius chwile
rozmyślała nad tym co przed chwilką powiedział mu starsza panna
Harrison. Nagle podniósł głowę. Saide znów zauważyła, że jest wściekły.
- ZAWOŁAJ TUTAJ TEGO PALANTA!- Krzyknął. Saide nie trzeba było dwa
razy powtarzać. Poszła do studia C. Tommy siedział odwrócony tyłem do
drzwi. Kiedy posłyszał, że otworzyły się, szybko spojrzał w tamtym
kierunku.
- Darius Cię woła!- Powiedziała dziewczyna mściwym głosem.
- Ok. Już idę…- Odpowiedział Quincy i wyszedł przez drzwi, które
przed chwilą zamknęły się za Saide. Skierował się do drzwi biura
Dariusa. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. - Chciałeś mnie widzieć, to
jestem…- Powiedział obojętnie i usiadł na krześle.
- Tak, chciałem Cię widzieć…- Odrzekł Darius starając się zachować pozory, że jest spokojny.
- W takim bądź razie zamieniam się w słuch…- Powiedział Quincy
zakładając ręce na piersiach. Darius milczał przez chwilę, jakby
zastanawiając się, od czego zacząć. Czy najpierw wygarnąć mu jego
głupotę, czy kazać zacząć mu szukać Jude.
- CZY MOŻESZ MI POWIEDZIEĆ CO POWIEDZIAŁEŚ JUDE, ŻE WYJECHAŁA?- Wrzasnął na niego. Nie wzruszyło go to.
- PRAWDĘ!- Odkrzyknął mu producent i zmierzył go taksującym spojrzeniem.
- JAKĄ PRAWDĘ? CZY TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ Z TEGO COŚ NAROBIŁ? JUTRO
MACIE WYJECHAĆ DO FRANCJI NA TYDZIEŃ, BO MOJA ARTYSTKA MA TAM KONCERT, A
TY POZWALSZ SOBIE MÓWIĆ JEJ PRAWDĘ I POWODUJĄC TYM SAMYM JEJ
NIEWYJAŚNIONE ZNIKNIĘCIE!- Di nie panował nad sobą. Gdyby nie miał na
tyle samokontroli już dawno przyłożył by Tomowi w twarz.
- Po prostu odpowiedziałem na jej pytanie. Zapytała czemu z nią nie
jestem, więc powiedziałem, że jej nie kocham…- Tommy wiedział, że
powiedział za dużo w przypływie złości. Domyślał się też, że Darius i
tak nie uwierzy w to.
- W TAKIM RAZIE POSZUKAJ JEJ, I POWIEDZ, ŻE TO, ŻE JEJ NIE KOCHASZ,
TO WYMYSŁ TWOJEJ PIEPRZONEJ WYOBRAŹNI. ZA NAJPÓŹNIEJ DWIE GODZINY MA TU
BYĆ!- Krzyknął Darius i wskazał Tommy’emu drzwi. Ten wyszedł i nie
odzywając się do nikogo wyszedł z wytwórni i wsiadł do swojego auta.
Doskonale wiedział, gdzie jest teraz Jude. Zawsze tam była, kiedy coś ją
dręczyło. Po chwili już jechał drogą prowadzącą na farmę państwa
Harrisonów. ~o.O.o~ Jude Harrison siedziała na brzegu jeziora. Chciała
już wrócić do domu, bo zrobiło jej się zimno, a mokre od deszczu włosy
przyklejały jej się do twarzy. Jedyne czego jej brakowało to choroby.
Już miała wstać, kiedy poślizgnęła się i wpadła do jeziora. Była w szoku
a co najgorsze nie umiała pływać…