poniedziałek, 4 lutego 2013

Episode 1

- Saide!- Krzyknął Kwest. Blondynka odwróciła się twarzą do niego. Uśmiechnął się po czym zapytał:- Wiedziałaś gdzieś Tommy’ego? Recepcjonistka pomyślała przez chwilkę po czym uśmiechnęła się z tylko sobie znanego powodu.
- Tak, nagrywa z Jude w studiu C…-Poinformowała dźwiękowca, ale widząc, że już chciał tam iść szybko dodała:- Ale lepiej nie wchodź…Jude nie jest w humorze Kwest przełknął głośno ślinę mimo przestróg Saide skierował się do studia C. Spojrzał przez oszklone drzwi i wiedział, że recepcjonistka nie żartowała. Jude stała za szybą i krzyczała do Tommy’ego, który nawet nie próbował panować nad sobą. Wyglądali jak stare i dobre małżeństwo, choć nigdy nie byli parą. Dźwiękowiec nie wiedział dlaczego. Obydwoje mieli się wyraźnie ku sobie. Jednak Tommy ze swoją naturą kobieciarza i skłonnością do modelek, z reguły niszczył każdy związek. A Jude wcale nie była skora do przebaczania.



- CO CI SIĘ ZNOWU NIE PODOBA, QUINCY?- Krzyczała Jude Harrison do swojego producenta. Oboje już dawno stracili nad sobą panowanie.
- JAK TO CO? OD 2 GODZIN ŚPIEWASZ W KÓŁKO TĄ SAMĄ PIOSENKĘ!- Odszczeknął się producent.
- WIĘC TU MASZ PROBLEM!- Odkrzyknęła Jude tonem człowieka, który dokonał właśnie jakiegoś przełomowego odkrycia.- NIE PODOBA CI SIĘ, BO TO PIOSENKA O TOBIE!- Jude miała łzy wściekłości w oczach.
- Jude, musimy teraz o tym rozmawiać?- Zapytał Tommy Quincy dużo spokojniej. Nie mógł temu zaprzeczyć, ,,Time to be your 21” na pewno była piosenką, która dawała mu w kość.
- Tak, bo to prawda. Nie chcesz ze mną być, bo jestem dużo młodsza!- Powiedziała już nieco spoko spokojniej. I ciszej.
 - To nie tak, Jude…- Zaczął producent, ale nie wiedział co ma powiedzieć. Dla niego przeszkodą nie był jej wiek, ale to, że chciał jej oszczędzić namolnych reporterów, którzy jak tylko dowiedzieliby się o jej związku z nim, wpakowali by się z butami w jej życie.
- A jak? Powiedz mi, proszę… Dlaczego nie chcesz ze mną być?- Ponowiła pytanie, patrząc w niego.
- Nie chcę z Tobą być, bo…- Zaciął się. ,,Bo masz niebieskie oczy…” Nie, to kłamstwo odpada.
- Bo…- Ponagliła go Jude.
- Bo Cię nie kocham!- Kłamał jak z nut. Wiedział, że go za to znienawidzi. Zresztą on sam już siebie nienawidził. Jude nie umiała zapanować nad emocjami. Czuła, jakby ktoś wymierzył jej siarczysty policzek. Nie zważając na nic, wybiegła ze studia i pobiegła przed siebie. Nie zwracała nawet uwagi na Saide, która widząc zdenerwowaną i zrozpaczoną siostrę, chciała się dowiedzieć co się stało. Wybiegła z GMajor. Na dworze padał deszcz. Jej to jednak nie przeszkadzało. Teraz i tak już długo skrywane łzy popłynęły po jej policzkach mieszając się z deszczem. Nie obchodziło jej, że co chwilkę robi jej zdjęcie. Miała to w nosie. Dla niej najważniejsze było to, że chłopak którego kochała każdą, nawet najmniejszą komórką swojego ciała, powiedział jej, że on jej nie kocha. Poszła do parku i usiadła pod dębem. Zawsze przychodziła tu z Tommy’m. Nie miała już sił. Wszystko co wiedziała kojarzyło jej się z nim. Postanowiła, że o nim zapomni i ułoży sobie życie bez jego osoby. Jeżeli przyjdzie na to, to zrezygnuje z kariery, tyle, że nie wiedziała jak to zrobić…


- O nie, teraz przesadził!- powiedziała do siebie Saide idąc w kierunku studia C. Znalazła tam osobę, której szukała. Tommy Quincy siedział przy konsoli i co chwilkę poprawiał coś. Widać było, że nie był skupiony na tym co robi.
- COŚ TY JEJ ZROBIŁ?- Wrzasnęła do niego. Nie zważała na to, że Darius za chwilkę przyleci zwabiony jej krzykiem. Marzyła tylko o tym, żeby przywalić temu idiocie, który skrzywdził jej siostrę.
- Odpowiedziałem na pytanie…- Powiedział obojętnie, nie odrywając się od pracy.
- Yhm…Tak…Skoro tylko odpowiedziałeś na pytanie, to powiedz mi DLACZEGO WYBIEGŁA Z PŁACZEM Z WYTWÓRNI?- Krzyknęła, mimo iż chciała być spokojna.
- Nie wiem…Nie jestem jej nianią tylko producentem…- Powiedział jakby to było oczywiste. W rzeczywistości chciał pobiec za nią, przytulić ją i powiedzieć, że to było kłamstwo. Ale nie mógł, bo zrobiłby coś, czego nigdy by sobie nie darował. Zrzucił by na jej barki problemy z którymi on sam czasem nie mógłby sobie poradzić.
- ALE ONA NIE PŁACZE BEZ POWODU? ONA Z REGUŁY W OGÓLE NIE PŁACZE?- Krzyknęła Saide do chłopaka, który walczył sam ze sobą. Z jednej strony wiedział, że ona ma rację, ale z drugiej, wiedział, że zrobił to dla dobra Jude.
- No i w czym problem…będzie lepiej spała…- Powiedział siląc się na obojętny ton.
- JEŻELI COŚ JEJ SIĘ STANIE, TO TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZEZ CIEBIE IDIOTO!- Krzyknęła i wybiegła ze studia tak jak parę minut wcześniej jej siostra. A Tommy, siedział pochylony nad konsolą, ocierając łzę bezsilności, która właśnie spłynęła po jego policzku.


 W parku niedaleko wytwórni, Jude Harrison biła się z myślami. Nie chciała tak zareagować, ale ostatnio za dużo się dzieje. Jej mama wyjechała w podróż poślubną ze swoim nowym mężem, zerwała z chłopakiem a na dodatek teraz Tommy. Musiała odreagować, tylko, że nie wiedziała jak. Najchętniej pojechała by gdzieś, gdzie nikt jej nie znajdzie. Znała tylko jedno miejsce, które nadawało się do tego. Była to farma. Długo nie czekając, wróciła pod wytwórnię, wsiadła do swojego samochodu i pojechała na farmę. Krople deszczu odbijały się od szyb jej auta wystukując tylko sobie znany rytm. Jude przyszły do głowy słowa piosenki. Nie mogła się już doczekać, kiedy znajdzie się w domku i chwyci gitarę. Nie płakała, bo pogodziła się z tą myślą, a może nie była w stanie już płakać. W końcu zamknęła samochód i weszła po stopniach w górę. Otworzyła dom i pobiegła na górę po gitarę. Zaczęła grać, a słowa same zaczęły się układać.
-,,You said I was your everything, You said I was the one, You played me like a radio, You use to love that I had no shame.”- Śpiewała do siebie, co jakiś czas zmieniając akordy, które wygrywała na gitarze. Napisała coś w zeszycie i natychmiast to wykreśliła.-,, Pour my pain into words, Hold my hand to the flame”. Szło jej całkiem dobrze. Doszła do refrenu. Nie wiedziała co takiego chce w nim zamieścić. To, że Tommy ją zranił, że ją okłamał a może to, że nie wie co ona ma teraz zrobić.- ,, Tell me you love me like a star. Tell me you want me where ever you are, Tell me you breathe me until your last breath. Liar, Liar, oh, Lia, Liar.”- Po chwili skończyła piosenkę i wyszła na taras. Patrzyła jak krople deszczu odbijają się od jeziora zostawiając na nim oczka, które po chwili rozpływały się w wodzie. Założyła kurtkę i wyszła na dwór. Szła w kierunku jeziora, aby po chwili usiąść na pomoście i rzucać do wody. Nie chciało jej się wracać do studia, do taty i Saide, chciała zostać na farmie aż do końca życia, mimo iż wiedziała, że jest to nie możliwe.



-SAIDE!- Krzyknął Darius do swojej sekretarki.- DO MNIE, JUŻ!- Dodał. Saide wiedziała, że jest wściekły. Mimo wszystko poszła jednak do jego biura.
- Tak?- Zapytała będąc lekko zdenerwowaną. Nie wiedziała czego ma się spodziewać.
- GDZIE JEST TWOJA SIOSTRA?- Zapytał bez większych ceregieli. Saide nie wiedziała co odpowiedzieć. Z jednej strony nie chciała wkopać Tommy’ego, a z drugiej chciała, żeby zapłacił za to co zrobił jej siostrze.
- Więc nie wiem gdzie jest Jude, ale wiem dlaczego jej nie ma…- Powiedziała patrząc na Dariusa jakby chciała, żeby z samego jej wzroku wyczytał, że chodzi o Tommy’ego.
- W TAKIM RAZIE DLACZEGO JEJ NIE MA?- Wrzeszczał nie spuszczając ani trochę z tonu.
- Więc dziś rano, Jude wybiegła ze studia i z tego co wywnioskowałam z powodu tego, co powiedział jej Tommy…- Powiedziała głosem tak pełnym jadu, że Di popatrzył na nią z lekkim niepokojem.
- PRZECIEŻ ONA NIGDY NIE DAŁA SOBĄ TAK DYRYGOWAĆ! TO DO NIEJ NIE PODOBNE!- Krzyknął opuszczając ręce z dezaprobatą.
- No właśnie…Ona też nigdy nie płacze…- Powiedziała Saide patrząc na Dariusa, który jakby już trochę odpuszczał.
- O Czym ty mówisz?- Powiedział już normalnym głosem. Nie dopuszczał do siebie, że Jude Harrison, dziewczyna, która nie daje sobie poskoczyć, płakała. - No bo widzisz Di, rano razem z Tommy’m poszli do studia. Po jakichś dwóch godzinach, Jude wybiegła stamtąd cała roztrzęsiona, z trudem powstrzymywała łzy…- Opowiedziała mu wszystko. Darius chwile rozmyślała nad tym co przed chwilką powiedział mu starsza panna Harrison. Nagle podniósł głowę. Saide znów zauważyła, że jest wściekły.
- ZAWOŁAJ TUTAJ TEGO PALANTA!- Krzyknął. Saide nie trzeba było dwa razy powtarzać. Poszła do studia C. Tommy siedział odwrócony tyłem do drzwi. Kiedy posłyszał, że otworzyły się, szybko spojrzał w tamtym kierunku.
- Darius Cię woła!- Powiedziała dziewczyna mściwym głosem.
- Ok. Już idę…- Odpowiedział Quincy i wyszedł przez drzwi, które przed chwilą zamknęły się za Saide. Skierował się do drzwi biura Dariusa. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. - Chciałeś mnie widzieć, to jestem…- Powiedział obojętnie i usiadł na krześle.
- Tak, chciałem Cię widzieć…- Odrzekł Darius starając się zachować pozory, że jest spokojny.
- W takim bądź razie zamieniam się w słuch…- Powiedział Quincy zakładając ręce na piersiach. Darius milczał przez chwilę, jakby zastanawiając się, od czego zacząć. Czy najpierw wygarnąć mu jego głupotę, czy kazać zacząć mu szukać Jude.
 - CZY MOŻESZ MI POWIEDZIEĆ CO POWIEDZIAŁEŚ JUDE, ŻE WYJECHAŁA?- Wrzasnął na niego. Nie wzruszyło go to.
- PRAWDĘ!- Odkrzyknął mu producent i zmierzył go taksującym spojrzeniem.
- JAKĄ PRAWDĘ? CZY TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ Z TEGO COŚ NAROBIŁ? JUTRO MACIE WYJECHAĆ DO FRANCJI NA TYDZIEŃ, BO MOJA ARTYSTKA MA TAM KONCERT, A TY POZWALSZ SOBIE MÓWIĆ JEJ PRAWDĘ I POWODUJĄC TYM SAMYM JEJ NIEWYJAŚNIONE ZNIKNIĘCIE!- Di nie panował nad sobą. Gdyby nie miał na tyle samokontroli już dawno przyłożył by Tomowi w twarz.
- Po prostu odpowiedziałem na jej pytanie. Zapytała czemu z nią nie jestem, więc powiedziałem, że jej nie kocham…- Tommy wiedział, że powiedział za dużo w przypływie złości. Domyślał się też, że Darius i tak nie uwierzy w to.
- W TAKIM RAZIE POSZUKAJ JEJ, I POWIEDZ, ŻE TO, ŻE JEJ NIE KOCHASZ, TO WYMYSŁ TWOJEJ PIEPRZONEJ WYOBRAŹNI. ZA NAJPÓŹNIEJ DWIE GODZINY MA TU BYĆ!- Krzyknął Darius i wskazał Tommy’emu drzwi. Ten wyszedł i nie odzywając się do nikogo wyszedł z wytwórni i wsiadł do swojego auta. Doskonale wiedział, gdzie jest teraz Jude. Zawsze tam była, kiedy coś ją dręczyło. Po chwili już jechał drogą prowadzącą na farmę państwa Harrisonów. ~o.O.o~ Jude Harrison siedziała na brzegu jeziora. Chciała już wrócić do domu, bo zrobiło jej się zimno, a mokre od deszczu włosy przyklejały jej się do twarzy. Jedyne czego jej brakowało to choroby. Już miała wstać, kiedy poślizgnęła się i wpadła do jeziora. Była w szoku a co najgorsze nie umiała pływać…